Czasem warto wybrać się na wędrówkę przed siebie, gdzie oczy poniosą :) Pewnego wrześniowego dnia wyruszyliśmy z naszą black and white ferajną na dłuższy spacer. Nie zawróciliśmy, jak zazwyczaj, na moście na Wisłoku w Kobylu, chcąc wejść wyżej, by nasycić oczy widokami z góry.
Mieliśmy niestety niezbyt dobrą widoczność, więc postanowiliśmy pospacerować trochę po lesie. Skręciliśmy w nieznaną leśną drogę i szliśmy tak "bez celu", zatrzymując się co jakiś czas na beztroskie bieganie, aportowanie i utrwalanie posłuszeństwa naszych suń.
Aż trudno nam było uwierzyć, gdy w "leśnej głuszy", wśród drzew i paproci zauważyliśmy murowaną kapliczkę z drewnianą dzwonnicą. Za rok będzie miała 100 lat, została ufundowana w 1914 roku. Przez szybki w drzwiach i oknach zobaczyliśmy ołtarzyk z figurkami.
To nasze "dziewczynki" "zaprowadziły" nas w to miejsce...
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się jeszcze przed dworkiem w Kobylu, a zachodzące słońce "przypomniało" nam, że pora wracać...
0 komentarze:
Prześlij komentarz